Łowca oszustów dał się oszukać. Jim Browning prawie stracił swój kanał

Jim Browning

Na YouTube znajdziemy wiele kanałów zajmujących się łapaniem bądź demaskowaniem oszustów. Jeden jednak wybija się ponad inne, bowiem znany jest ze skuteczności i ogromnych akcji. Mowa tu o osobie nazywającej siebie Jim Browning, która (niemalże) dała się oszukać.

Jim Browning to postrach oszustów

Jim Browning to postać znana z bardzo ciekawych filmów publikowanych na platformie YouTube. Na nagraniach pokazuje jak to dowiaduje się o oszustwach, a następnie je dokładnie bada. Dokładnie bada to dosyć lekkie słowo, bowiem ten człowiek potrafi wejść do sieci i komputerów oszustów, a następnie bardzo długo ich obserwować i prześledzić ich życie prywatne. Wielokrotnie współpracował on z policją i ma na swoim koncie zamknięcie wielu fałszywych call-centers. Mało tego, również ratował inne ofiary z opresji i był niekiedy w stanie zwracać pieniądze. Może się więc wydawać, że jest to osoba nie do oszukania. Stało się jednak inaczej.

Jim Browning usunął swój kanał, bo nakłonił go do tego… oszust

Kilka dni temu kanał Jim Browning zniknął z platformy YouTube. Zrobiło się o tym bardzo głośno i zrodziło się wiele spekulacji. Sam zainteresowany w końcu postanowił się wypowiedzieć i przyznać się do bycia oszukanym. Ale co się naprawdę stało?

Dostał on maila mówiącego, że jego konta AdSense zostały zdublowane. Problem jest poważny, bowiem może go to odciąć od zarabiania. Wiadomość wyglądała na prawdziwą, a nawet została wysłana z domeny @google.com. Pech chciał, że przed tym mailem Jim zakupił nowy telefon, na którym to ustawiał swoje konto YouTube. Z tego też powodu myślał, że faktycznie dany problem się pojawił. Oczywiście ten mail to oszustwo.

Jim Browning
Fragment otrzymanego maila. Warto zwrócić uwagę na domenę oraz poprawne formatowanie wiadomości

Wiadomość kierowała do Google Chat, gdzie Browning rozmawiał z osobą o nazwie YouTube Support. Postać ta nakłoniła go do przeniesienia swojego kanału na inne konto. To jednak na początku wymagało usunięcia swojego konta. Niestety, ale Jim Browning to zrobił – pomimo pewnego rodzaju obaw.

Nadal jednak twórca wierzył oszustowi, jednak ten wysłał link do formularza. Formularz prosił o wypełnienie kilku elementów – w tym podanie hasła do konta. To oszusta zdradziło, bowiem pracownik Google (czy innej firmy) nigdy nie poprosi klienta o hasło.

Jim Browning
Oszust prosi o podanie hasła

Po tym rozpoczęła się rozmowa z oszustem, który wyznał wiele rzeczy – na początku za pośrednictwem Google Chat, a później WhatsApp (co ciekawe, tam też nazywał się YouTube Support). Jim Browning spróbował co nieco dowiedzieć się o oszuście i wysłał mu spreparowany link, którego kliknięcie wysłało podstawowe informacje. Dowiedzieliśmy się, że scammer pracował z poziomu komputera z Windowsem 10 oraz pochodzi z Turcji. Co ciekawe, sam przyznał się, że jest Syryjczykiem.

Jaki jest z tego morał?

Możecie teraz siedzieć pewnie i myśleć, że Was nikt nie oszuka ani na kod BLIK, ani na jakieś garnki za 10 tysięcy złotych. Prawda jednak jest kompletnie inna, bowiem może się tak zdarzyć, że nawet nie będziecie wiedzieć, że jesteście oszukiwani. Oszustwa dotyczą każdego, nie tylko osób starszych czy nietechnicznych, a przypadek Jima Browninga jedynie potwierdza tę tezę.

Co robić? Nie da się zbyt wiele, jednak można dodać dodatkowe poziomy zabezpieczeń. Po pierwsze, starajcie się używać inne hasło w każdym miejscu – najlepiej korzystać z menedżera haseł (polecamy BitWarden). Ponadto warto mieć włączoną weryfikację dwuetapową (2FA) – do tego polecamy aplikację Aegis (jak coś, to kody SMS są złym pomysłem). Po trzecie, bądźcie czujni. Zwracajcie uwagę nawet na detale – jak ktoś się posługuje językiem (czy to angielskim, polskim czy innym), z jakich domen wysyła maile oraz o jakie prosi informacje. Nigdy, ale to nigdy nie podawajcie swojego hasła – prawdziwi pracownicy nigdy o nie prosić nie będą.

W przypadku Jima wszystko skończyło się szczęśliwie. Twórca odzyskał swój kanał wraz z jego zawartością. Jedynie utracił swój własny link, jednak może i to uda mu się przywrócić. W Waszym przypadku wcale tak nie musi być, dlatego warto się pilnować.

Wiele możecie dowiedzieć się z poniższego filmu opublikowanego na kanale Uwaga! Naukowy Bełkot.

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!