Przejęcie Activision Blizzard przez Microsoft stoi pod znakiem zapytania

Przejęcie Activision Blizzard przez Microsoft stoi pod znakiem zapytania

Cały proces może zająć więcej czasu niż się spodziewano, głównie przez problemy z urzędnikami.

Przedwczesna radość

Microsoft już na początku zeszłego roku ogłosiło szumnie, że przejmuje Activision Blizzard. W świecie gamingu było to prawdziwe trzęsienie ziemi, które niosło za sobą prawdopodobnie największe reperkusje od lat. W głowach wielu osób zainteresowanych tematem natychmiast pojawiło się mnóstwo pytań, spośród których do najważniejszych należało to o dostępność gier na innych platformach. Problem polegał na tym, że Microsoft i Blizzard, jako firmy, posiadały dostęp do tytułów, które w teorii były dla siebie konkurencją. Z jednej strony stała konsola Xbox, a z drugiej PlayStation. Po czasie rewelacje te ucichły, ale okazuje się, że zbyt szybko mogliśmy przyjąć za pewnik dokonanie się przejęcia.

Monopol

Na drodze Microsoftu stanął Brytyjski Urząd do spraw Konkurencji i Rynków (CMA). Głównym zarzutem w stronę Microsoftu była obawa o dostęp do gamingu w chmurze. Skutkiem tego jest zablokowanie zgody na przejęcie Activision Blizzard. Podjęcie tej decyzji zajęło ponad rok, ale urzędnicy mają solidne argumenty na jej poparcie. Według nich przejęcie może zagrozić innowacyjności i wyborom w świecie gamingu w chmurze. Chodzi dokładnie o to, że w oczach urzędników, Microsoft ma na tyle silną pozycję w tej dziedzinie dostępu do gier, że przejęcie mogłoby dać firmie monopol na rynku. Trzeba zauważyć, że jest w tym dużo racji, ponieważ już teraz Microsoft posiada ponad 60% udziału na tym rynku. Microsoft oczywiście odpiera te zarzuty i już teraz prawnicy zapowiadają odwołanie się od tej decyzji.

Źródło: 9to5google.com

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!