KDE Neon – moje linuxowe odkrycie 2019 roku

KDE Neon - moje linuxowe odkrycie 2019 roku
KDE Neon (fot. addictivetips.com)

Ostatnio niezbyt mam po drodze z Linuxem. W każdej dystrybucji bądź środowisku dostrzegałem jakiś problem, który dla mnie przekreślał wszelkie szanse na dalszą znajomość. Przez przypadek trafiłem na KDE Neon i… zostałem na dłużej.

W tym roku natrafiłem na cztery różne dystrybucje, które spodobały mi się najbardziej. Pierwsza z nich to Clear Linux, który prawdopodobnie w przyszłości zagości na którymś z moich komputerów. Następnie trafiłem na Manjaro Linux. Muszę przyznać, że to naprawdę świetny system, jednak na moim laptopie występowały ogromne problemy z wysokimi temperaturami, przez co musiałem się z nim rozstać (choć nie do końca, bowiem Manjaro zainstalowałem na komputerze moich rodziców). Kolejnym przystankiem na tej drodze było CloudReady, czyli Chrome OS. System niezwykle szybki i wygodny, jednak ograniczony przez brak nawet podstawowych programów.

Warto przeczytać: 10 miesięcy z chińskim laptopem za 800 złotych od Chuwi. Jak się sprawdza?

Tak właśnie, w sumie przez przypadek, zainstalowałem KDE Neon. Do środowiska KDE Plasma nie miałem zbyt pozytywnego podejścia. Do tej pory uważałem – zresztą całkiem słusznie – KDE jako dosyć ciężkie środowisko i działające gorzej nawet od GNOME. Ostatnimi czasy dużo zmieniło się w świecie Linuxa.

I tak, sporo zmieniło się również dla KDE, bowiem stało się ono dosyć lekkie. Ba! Wiele nowych testów wykazuje, że jest ono równie szybkie jak Xfce, które do tej pory było uważane za wzór lekkiego środowiska graficznego. Po spróbowaniu wielu dystrybucji i środowisk poszukiwałem czegoś nowego. Najnowsze wyniki wykręcane przez KDE tak bardzo mnie zaintrygywały, że postanowiłem zainstalować ten system. Wybór padł na KDE Neon, czyli coś na wzór flagowej dystrybucji dla tego środowiska (coś jak Fedora dla GNOME).

Warto zobaczyć: Snab Overtone EP-101M V4 – legenda powróciła na rynek [RECENZJA]

Miłość (prawie) od pierwszego uruchomienia

To nie tak, że nie miałem wcześniej styczności z KDE. Wręcz przeciwnie! Na mojej uczelni komputery z Linuxem najczęściej działają pod kontrolą Open Suse z KDE właśnie. Interfejs uważałem za dosyć przytłaczający, choć jest on domyślnie tradycyjny. Postanowiłem się jednak zbyt szybko nie zniechęcać.

KDE Neon - moje linuxowe odkrycie 2019 roku
Standardowy intefejs w KDE Neon (fot. addictivetips.com)

Zainstalowałem system i pierwsze co mnie zaskoczyło to szybkość działania! Tak, KDE Neon działa naprawdę szybko – nawet na tak słabym komputerze jak Chuwi LapBook 12.3. Mało tego, wsparcie HiDPI jest naprawdę dobre, a nawet pozwala ręcznie wybrać procent skalowania (a nie tak jak w przypadku innych środowisk, gdzie mamy tylko jedną możliwość – powiększyć elementy dwukrotnie).

Jednak zanim zainstalowałem KDE Neon obejrzałem kilka filmów na Youtube, na których widzę jak inni konfigurują środowisko KDE. Muszę przyznać, że KDE można określić jako DIY DE (Do It Yourself Desktop Environment), bowiem możliwości modyfikacji tutaj są przeogromne. Po obejrzeniu kilku nagrań wiedziałem co będę chciał osiągnąć.

Jako fan Unity DE postanowiłem upodobnić KDE właśnie do tego środowiska. Co ciekawe, nie było to takie trudne. Główny panel wystarczyło przenieść na lewą krawędź i zmienić jego typ, a na górną krawędź dodać panel tytułowy. Do tego doinstalowałem może ze dwie wtyczki (które wygodnie instalujemy bezpośrednio za pomocą narzędzi systemowych) i voilà – Unity gotowe. Jak ktoś chce, to może pójść o krok dalej i doinstalować motywy, które idealnie upodabniają system do Ubuntu 16.04 LTS, jednak ja sobie to już darowałem i postawiłem na własne rozwiązania. Poniżej możecie się zapoznać z wynikiem mojej pracy.

KDE Neon - moje linuxowe odkrycie 2019 roku
Mój pulpit w KDE Neon

W takim środowisku czuję się jak ryba w wodzie. Praca jest niezwykle wygodna i przyjemna, a w razie potrzeby mogę szybko coś zmodyfikować. Jeszcze raz muszę pochwalić możliwości konfigurowania KDE (choć ustawienia mogłyby być lepiej posegregowane). Wisieńką na torcie jest oczywiście szybkie działanie, które w tej kwestii niszczy Windowsa po całości.

Nie obyło się bez minusów

Już pomijając jakieś mniejsze problemy muszę omówić jeden największy. Możliwe, że jest to przypadek, który dotyczy tylko mnie, jednak myślę, że warto to opisać. Otóż ogromnym problemem jest czas pracy na baterii. Krótko mówiąc – jest on niezwykle krótki. Mój Chuwi LapBook 12.3 wytrzymuje około 3 godziny na jednym naładowaniu, gdzie taki Windows potrafił wycisnąć nawet 7 godzin. Bateria to jeden z najważniejszych powodów, który sprawił, że wybrałem ten laptop, bowiem często z niego korzystam poza miejscem zamieszkania, na przykład na uczelni.

Warto przeczytać: Moja przygoda z Chrome OS (CloudReady) – jest świetnie, ale ten jeden ogromny minus

Próbowałem wielu rozwiązań – instalowałem SlimBook Battery, a także narzędzie TLP i żadne z nich mi nie pomogło. Pobranie nowszej wersji Linux Kernel również okazało się być chybione. Póki co nie znalazłem żadnego rozwiązania, które poprawiłoby działanie na baterii.

Pomimo zalet nie wiem czy zostanę na dłużej, ale z pewnością nie zapomnę

Przez ten jeden, ale jakże ogromny problem zastanawiam się czy zostawić KDE Neon czy szukać innego systemu. Na celowniku mam kilka innych dystrybucji i może wybiorę którąś z nich. Możliwe, że pozostanę przy środowisku KDE Plasma, bowiem okazuje się być naprawdę dobre!

KDE Neon może być również dobrym wyborem nie tylko na laptopa, ale również i na komputer stacjonarny. Dlaczego? To proste! Środowisko Unity było niezwykle wygodne na dużym ekranie, dlatego też, po odpowiednim dostosowaniu KDE, praca z systemem byłaby naprawdę przyjemna.

Jakie macie doświadczenia z KDE? Dajcie znać w komentarzu!

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!