Spis treści
Zwykle nasze recenzje wyglądają tak, że dostajemy urządzenie, testujemy, piszemy recenzję i odsyłamy. W tym przypadku jednak sprawa ma się inaczej, bo Google Pixel 9 Pro XL to smartfon, który kupiłem dla siebie. Po blisko 5 latach z OnePlusem 7T Pro McLaren Edition przyszła pora na wymianę. Ale czy na pewno była to dobra decyzja? Zobaczmy…
Google Pixel 9 Pro XL – Specyfikacja
- Wyświetlacz: 6,8″; FHD+; 482,35 ppi; OLED; 120 Hz
- SoC: Google Tensor G4
- RAM: 16 GB; LPDDR5X
- Pamięć masowa: 128 GB / 256 GB / 512 GB / 1 TB; UFS 3.1
- Aparaty:
- Główny: 50 Mpix; ƒ/1,68;
- Szerokokątny: 48 Mpix; ƒ/1,7; 123°
- Teleobiektyw: 48 Mpix; Zoom optyczny x5; ƒ/2,8
- Frontowy: 42 Mpix; ƒ/2,2
- Akumulator: 5060 mAh; Ładowanie przewodowe 37 W; ładowanie indukcyjne 23 W
- Oprogramowanie: Android 14
- Łączność: 5G; Wi-Fi 7; Bluetooth 5.3; NFC
- Wymiary i waga: 162,8 mm × 76,6 mm × 8,5 mm; 221 g
- Dodatkowe: Ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych pod ekranem; termometr; IP68
- Cena w momencie publikacji: 5399 zł (16 GB / 128 GB) / 5799 zł (16 GB / 256 GB) / 6399 zł (16 GB / 512 GB) / 7599 zł (16 GB / 1 TB)
Pudełko i jego zawartość
Urządzenie zamówiłem w przedsprzedaży, bezpośrednio w Google Store. Oprócz samego Pixela, dobrałem oficjalną ładowarkę o mocy 45 W, oficjalny case oraz mogłem dobrać darmową przejściówkę Quick Switch z USB A do USB C (w poprzednich generacjach Pixeli była ona dołączana do zestawu).
Tak prezentuje się zawartość cienkiego, papierowego pudełka z telefonem:
- Smartfon Google Pixel 9 Pro XL
- Biały kabel USB C 2.0 – USB C 2.0
- Igła do tacki na karty nanoSIM
- Papierologia
Dalej mamy pudełko z ładowarką Google 45 W USB-C Charger, a w nim:
- Ładowarka Google 45 W USB-C Charger
- Papierologia
Tak zapakowany był Google Pixel Case w kolorze Hazel:
No i osobno przyszła przejściówka Quick Switch:
Design i jakość wykonania
Pixel 9 Pro XL dostępny jest w 4 wersjach kolorystycznych. Cała linia kolorystyczna wygląda tak: Porcelain (Porcelanowy), Rose Quartz (Różowy kwarc), Hazel (Zielonoszary) oraz Obsidian (Obsydian). Osobiście liczyłem na ciekawego następcę, zeszłorocznego niebieskiego Bay z Pixela 8 Pro, tym następcą okazał się być różowy wariant Rose Quartz, który nie do końca do mnie przemówił, więc zdecydowałem się na zakup koloru Hazel, który widzieliśmy wcześniej w Pixelu 7 Pro. W tym roku Google poszło śladami konkurenta z Cupertino i wypuściło model Pro w 2 rozmiarach. Standardowy Google Pixel 9 Pro jest tej samej wielkości co podstawowy Google Pixel 9, nawet case’y dopasowane są do obu modeli jednocześnie. Z kolei Google Pixel 9 Pro XL jest wielkościowym następcą zeszłorocznego Pixela 8 Pro, dokładne jego wymiary to 162,8 mm wysokości, 76,6 mm szerokości i 8,5 mm grubości. Jego waga to 221 g.
Wysepka aparatów w tegorocznej serii Pixeli nie łączy się już z boczną ramą urządzenia, co średnio mi się podoba, ale nie wygląda też moim zdaniem źle. Urządzenia wciąż wyróżniają się dzięki temu designem na tle innym smartfonów, a dzięki tej zmianie smartfony od giganta z Mountain View jeszcze bardziej przypominają postacie z gry Among Us. Na wyspie znajduje się od lewej strony: obiektyw główny, mikrofon, obiektyw szerokokątny, teleobiektyw, czujnik widma i migotania, lampa doświetlająca i pod nią termometr, ten sam, nie zmieniony z Pixela 8 Pro. Na środku płaskich plecków znajduje się jeszcze sygnet Google w postaci litery G. Cały tył urządzenia chroniony jest szkłem Corning Gorilla Glass Victus 2. Front urządzenia, także przykryty jest szkłem Corning Gorilla Glass Victus 2 i również jest on płaski. Niestety zaokrąglone boki ekranu ostatni raz widzieliśmy w Pixelu 7 Pro, szkoda, że się tego pozbyto, nie ukrywam, że brakuje mi ich po przesiadce z OnePlusa 7T Pro. Na górze ekranu znajduje się otwór na frontowy aparat, podobnie jak w kilku ostatnich generacjach, znajduje się po środku. Nad ekranem, powyżej frontowego aparatu znajduje się głośnik. Spory upgrade zaliczył ukryty pod ekranem czytnik linii papilarnych, który nie jest już optyczny, a ultradźwiękowy, podobnie jak we flagowych Samsungach. Dzięki temu jest wyraźnie szybszy i bardziej precyzyjny od czytników w poprzednich modelach.
Porozmawiajmy o aluminiowej ramie, które otacza bryłę urządzenia. Jest płaska. Wielka. Szeroka. Płaska. Rozumiem, że takie rozwiązanie może być przyjemne dla oka (nie dla mnie), ale dzięki temu urządzenie staje się strasznie nieporęczne i trzymając je w dłoni sprawia wrażenie dużo większego niż na prawdę jest. Moim zdaniem jest to bezsensowna próba skopiowania Apple, po tym jak już Samsung zdążył to zrobić. Walory wizualne tego rozwiązania są dyskusyjne, a użyteczności z tego żadnej nie ma. Jeszcze jakiś czas temu miałem w domu testowanego przeze mnie wcześniej HONOR-a 200 Pro, który jest bardzo podobnej wielkości, ale ma smukłe i wąskie ramki, a plecki i ekran po bokach są ładnie zaokrąglone. Pixel 9 Pro XL w porównaniu do tego HONOR-a leży w dłoni jak cegła. Mam nadzieję, że to tylko chwilowa moda u producentów…
No dobra, koniec narzekania na cegłowaty design, co znajdziemy na tej przebrzydłej ramie? Na samej górze mamy ciekawą zaślepkę, która w wersji US mieści w sobie antenę do obsługi łączności mmWave 5G. Ta jednak nie jest dostępna w Europie, zamiast tego mamy tu antenę, dedykowaną Sub-6 GHz 5G. Antena ta obsługuje również inne łączności, ale tylko ta jedna zajmuje się siecią 5G. Dalej mamy regularną antenę oraz mikrofon. Na dole urządzenia znajduje się głośnik, port USB C 3.2, antena, mikrofon i tacka na jedną kartę nanoSIM. Lewa strona ramy mieści dwie anteny, a pomiędzy nimi oznaczenia CE, WEEE, UKCA oraz numer modelu 9 Pro XL przeznaczonego na rynek europejski: GZC4K. Z prawej strony ponownie dwie anteny na górze i na dole, a pomiędzy nimi przycisk Power, a pod nim przycisk głośności. Ułożenie tych przycisków jest odwrotne względem większości smartfonów na rynku, dlatego trzeba było się przyzwyczaić. Cała rama w modelach Pro jest niestety błyszcząca, przez co się palcuje, ale stanowi kontrast względem matowych plecków. Jest to całkiem odwrotne do tego co mamy w podstawowym Pixelu 9, tam aluminiowa rama jest matowa, ale plecki błyszczące.
Trzymając Pixela 9 Pro XL w dłoni czuć w nim jakość premium, zarówno w wadze urządzenia, jak i użytych materiałach. Urządzenie jest oczywiście wodoszczelne, co zapewnia certyfikat IP68 zatwierdzony zgodnie z normą IEC 60529.
Ekran
Pixel 9 Pro XL ma wyświetlacz Super Actua Display, z obsługą dla technologii LTPO, dzięki czemu zmienna częstotliwość odświeżania mieści się w zakresie od 1 Hz do 120 Hz. Przekątna ekranu OLED w modelu XL to 6,8″, minimalnie więcej od poprzednika. Format obrazu to ~9:20, a rozdzielczość wynosi 1344×2992. Taka rozdzielczość przy tej przekątnej daje nam zagęszczenie pixeli na poziomie 486 ppi. Jasność ekranu w trybie HDR może wynieść do 2000 nitów, a w pełni szczytowa jasność to nawet 3000 nitów. Mamy tu pełną, 24-bitową głębię kolorów. Jak wspominałem wcześniej, pod ekranem ukryty jest szybki, ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, a sam ekran chroniony jest szkłem Corning Gorilla Glass Victus 2.
Ekran jest bardzo jasny, świetnie sprawdza w bardzo słoneczne dni, czytelność w warunkach silnego światła słonecznego pozostaje zadowalająca. Jasność minimalna mogłaby być nieco słabsza, ale i tak jest dobrze. Odwzorowanie kolorów jest na dobrym poziomie, nie mam temu ekranowi niczego do zarzucenia.
Specyfikacja i działanie
Wyprodukowany przez Samsunga układ Google Tensor G4 wyprodukowano w 4 nm procesie litograficznym, jego procesor, którego architektura zestawu instrukcji to ARM v 9.2-A, składa się z 8 rdzeni:
- 1x Cortex-X4 (3,1 GHz)
- 3x Cortex-A720 (2,6 GHz)
- 4x Cortex-A520 (1,92 GHz)
Układ graficzny Mali-G715 MP7 pozostaje ten sam co w zeszłorocznych Pixelach 8, jednak podniesiono taktowanie zegara z 890 MHz do 940 MHz. Gigant z Mountain View postanowił dać nam więcej pamięci operacyjnej w tegorocznych Pixelach. Standardowy Pixel 9 dostał 12 GB pamięci RAM typu LPDDR5X, to tyle co zeszłoroczny Pixel 8 Pro, bo zwykły Pixel 8 miał jedynie 8 GB RAM-u. Tegoroczne modele z dopiskiem Pro zamiast 12 GB mają teraz 16 GB pamięci operacyjnej. Google argumentuje swoją decyzję sztuczną inteligencją, która do sprawniejszego działania może potrzebować więcej pamięci. Większa pamięć to z pewnością zaleta dla osób, które planują trzymać urządzenie jak najdłużej, nawet do zakończenia oficjalnego wsparcia oprogramowania za 7 lat. Sporym rozczarowaniem jest niestety pamięć masowa, którą wciąż jest UFS 3.1, a nie UFS 4.0, który widujemy w innych flagowcach od dłuższego czasu. Dziś nie ma to wielkiego znaczenia, ale nowszy standard zdecydowanie lepiej poradziłby sobie z próbą czasu, na którą Google wystawia użytkowników, którzy nie będą chcieli wymienić urządzenia po 2-3 latach, a zostać z nim na tak długo jak to możliwe. Dostępne wersje pamięciowe to 128 GB w kolorze Porcelanowym, Zielonoszarym i Obsydian, 256 GB dostępne w każdej z 4 wersji kolorystycznych, wersja 512 GB dostępna jest w tych samych kolorach co 128 GB, a najbogatsza wersja 1 TB niestety tylko w kolorze Obsydian.
Poniżej dołączam screenshoty z wynikami benchmarków. Niestety 3 testy 3DMarku nie były dostępne: Solar Bay, Solar Bay Stress Test, ani nowy Opacity Micromap Feature Test. Urządzenie nie wspiera wszystkich funkcji Vulkana, aby rozpocząć te testy, najpewniej chodzi tu o brak wsparcia dla Ray Tracingu.
Wydajnościowo wychodzi porównywalnie do Snapdragona 8s Gen 3, porównywałem wyniki z benchmarków z HONOR-em 200 Pro i niektóre wychodziły wyraźnie lepiej inne wyraźnie gorzej. Dziś w 2024 roku trudno powiedzieć czy jest to wystarczająca wydajność. Telefon działa idealnie płynnie i szybko, testowane przeze mnie gry 3D, takie jak Grand Theft Auto San Andreas, Grand Theft Auto Liberty City Stories, Grand Theft Auto III Definitive Edition, Call of Duty Mobile, Call of Duty Warzone czy Minecraft działały bardzo dobrze na najwyższych ustawieniach i pewnie tak samo działałyby już na 2-3 letnich flagowcach. Kwestia słabego Tensora G4 na tle konkurencji ma znaczenie na tle upływu czasu. Czy za te 4, 5, 6 i 7 lat wciąż będzie to akceptowalne w działaniu urządzenie? Akceptowalne w działaniu raczej tak, ale z większą mocą na pewno byłoby przyjemniejsze w działaniu na przyszłość. Cieszy mnie bardzo zapewnienie przez Google 7 lat wsparcia systemu, wiem, że mogę liczyć na dobre i aktualne oprogramowanie przez długie lata użytkowania, ale moc obliczeniowa stoi tu pod znakiem zapytania. Pixel 9 Pro XL to tegoroczny flagowiec, który działa jak tegoroczny flagowiec mimo, że według benchmarków daje on z siebie około 60% tego co flagowce na Snapdragonie 8 Gen 3. Dlatego dziś nie ma sensu porównywać Pixela 9 Pro XL z dużo wydajniejszym ASUS-em Zenfone 11 Ultra, ale kiedyś, za parę lat przyjdą dni, w których nie będzie potrzebny benchmark, aby Zenfon 11 Ultra wygrał wydajnościowo z Pixelem 9 Pro XL , bo wtedy ta różnica będzie widoczna gołym okiem. A jak wygląda sprawa z temperaturami? Czy historia z nagrzewaniem się Tensorów się powtarza? Na szczęście nie, urządzenie nigdy w moich rękach nie było ciepłe, a na pewno nie na tyle, aby wyróżniało go to na tle innych flagowców. Wiadomo, że może stać się nieco cieplejszy podczas ładowania, ale na pewno nie na tyle, aby wykraczało to poza normę na tle innych smartfonów. Podczas regularnego korzystania czy grania w bardziej wymagające gry nie doświadczyłem cieplejszej obudowy.
Bateria
Akumulator o pojemności 5060 mAh możemy naładować oficjalną ładowarką Google o mocy 45 W mocą… 37 W. Google specjalnie wypuściło nowy model ładowarki, z mocą 45 W, żeby nowy Pixel ładował się tylko mocą 37 W. No trudno, zawsze coś, jest to jakiś upgrade względem 30 W, które mieliśmy do tej pory. Szkoda tylko, że w tej cenie ładowarka nie jest dołączona do zestawu. Ładowarka kosztuje 149 zł, więc też nie jest za tania, ale na szczęście bez problemu możemy znaleźć zamienniki ze wsparciem Power Delivery, które również zapewnią szybkie ładowanie. Ja zdecydowałem się na oficjalną ładowarkę. Mamy tu również wsparcie dla ładowania indukcyjnego, Google podaje, że z oficjalną ładowarką Google Pixel Stand (2 generacji) możemy osiągnąć moc 23 W, a z innymi ładowarkami EPP z certyfikacją Qi będzie to moc 12 W. Niestety Google wycofało ze sprzedaży Pixel Standa, mam nadzieję, że wkrótce pojawi się jakaś oficjalna ładowarka od Google na to miejsce i, że w odróżnieniu od Pixel Standa będzie ona dostępna w sprzedaży w Polsce. Do tego jest ładowanie zwrotne, możemy sobie udostępniać prąd po kablu, z jednego smartfona do drugiego, a do tego oczywiście indukcyjne ładowanie zwrotne. Da się nim podładować inny smartfon, ale służy ono głównie do podładowania zegarka lub słuchawek typu TWS, dlatego moc takiego ładowania ogranicza się do 5 W. W Pixelach funkcja ta nazywa się Battery Share i Google postanowiło wprowadzić istotne ograniczenie. Funkcja ta nie jest dostępna podczas gdy Pixel jest podłączony do ładowania po kablu. Takie ograniczenie ma najpewniej na celu ochronę kondycji baterii, ale może zabrać możliwość ładowania innych smartfonów bezprzewodowo. Gdy miałem do testów HONOR-a 200 Pro, ładowania potrzebował iPhone 13 dziewczyny mojego brata, był on wtedy całkowicie rozładowany. W domu nie było żadnego kabla lightning, a jedyną ładowarką indukcyjną był właśnie ten HONOR. W takim scenariuszu telefon służący za ładowarkę mógłby być podłączony do ładowania kablem, a drugi smartfon ładowałby się w tym samym czasie bezprzewodowo. Rozumiem, że tak intensywna eksploatacja akumulatora może znacząco wpłynąć na jego żywotność, ale Google mógł dodać chociaż okno dialogowe z ostrzeżeniem, zamiast zabierać nam tę możliwość całkowicie.
A jak sprawdza się to w praktyce? Siedząc w domu, uwiązany do Wi-Fi mogę bez problemu osiągnąć 1,5 dnia, ale całodniowy wypad na miasto, gdzie korzystam z LTE, wymaga już podpięcia do ładowarki wieczorem. W dniach kiedy sieć komórkowa i Wi-Fi wykorzystywane są zamiennie bateria wystarcza zwykle na pełen dzień pracy i w nocy przychodzi czas na ładowanie. Szybkość ładowania nie jest jakaś powalająca, nie jest to poziom chińskich producentów, ale moc 37 W z oficjalnej ładowarki jest satysfakcjonująca. Niestety nie mierzyłem czasu ładowania, ale nie wydaje mi się, aby było ono wolniejsze niż w przypadku mojego OnePlusa 7T Pro, który miał mniejszą baterię (4085 mAh) i mniejszą moc ładowania (30 W). Dużym plusem po tej przesiadce jest nareszcie wsparcie popularniejszych standardów szybkiego ładowania, a nie tylko jednego standardu producenta. Dzięki temu wieloma nieoficjalnymi ładowarkami mogę podładować Pixela szybciej niż 10 W i nie musze używać tylko oficjalnej ładowarki i kabla, żeby mieć szybkie ładowanie. Niby nie jest to coś nadzwyczajnego w tych czasach, ale jeszcze parę lat temu w smartfonach BBK Electronics (OnePlus czy OPPO) szybkie ładowanie było dostępne tylko w przypadku ich własnych protokołów szybkiego ładowania.
Łączność
Możemy liczyć na Wi-Fi 7 (IEEE 802.11be), Bluetooth 5.3 (tu liczyłem na 5.4), NFC i 5G Sub-6 GHz. W modelu GZC4K zakupionym w Europie nie otrzymamy wsparcia dla mmWave 5G, to dostępne jest tylko w urządzeniach przeznaczonych na rynek US. Urządzenie wspiera Dual SIM, ale możemy użyć tylko jednej karty nanoSIM, drugą opcją pozostaje eSIM. Łączność nawigacyjną obsłuży GPS, GLONASS, Galileo, BeiDou, QZSS oraz NavIC. Z fizycznych złącz mamy USB C 3.2, które poza standardowym przesyłaniem plików nada się też do do transmisji video. Do tego jednak potrzebny będzie odpowiedni kabel, bo producent w zestawie zapewnia jedynie kabel USB C 2.0, który wystarczy do szybkiego ładowania i wolniejszej transmisji danych.
Oprogramowanie
Zwykle nowe urządzenia od Google przychodzą na świat z preinstalowaną, najnowszą, świeżo wydaną wersją systemu Android, w końcu to samo Google jest odpowiedzialne za rozwój tego systemu. Tegoroczne Pixele zadebiutowały wcześniej niż zwykle, jednak z Androidem 15 nie udało im się wyrobić na czas. Dlatego Google Pixel 9 Pro XL przyszedł do mnie 22 sierpnia 2024 z systemem Android 14, był to dokładnie build AD1A.240530.030. Tego samego dnia, już podczas wstępnej konfiguracji systemu, dostępna była aktualizacja do nowszej wersji. Był do update do kompilacji AD1A.240530.047.
Kolejna aktualizacja systemu nawiedziła mnie 3 września 2024, były to wrześniowe poprawki bezpieczeństwa w kompilacji o numerze AD1A.240905.004. Niby człowiek wiedział od dawna, ale ucieszył mnie widok takiej aktualizacji i świadomość, że mam telefon, którego producent najlepiej dba o aktualizacje Androida. Miesięczne poprawki bezpieczeństwa będą wpadać faktycznie co miesiąc, a nie co 3 miesiące albo co pół roku jak to u niektórych producentów bywa.
Październik nareszcie był tym miesiącem, kiedy przyszła wyczekiwana od początku aktualizacja. O zmianach w systemie Android 15 względem poprzednika pisałem osobny artykuł, dlatego niżej omówię system ogólnie, bez porównywania go do poprzedniej wersji. Aktualizacja z Androidem 15 przyszła 15 października 2024 i była oznaczona numerem AP3A.241005.015.
Początek listopada to czas na kolejne poprawki bezpieczeństwa. Te przyszły do mnie 6 listopada 2024 pod numerem AP3A.241105.008.
U Google oczywiście nie spotykamy żadnej nakładki graficznej, bo po co zasłaniać swoje własne dzieło? Gigant z Mountain View serwuje nam stockowy system kilkoma smaczkami ekskluzywnymi dla serii Pixel, np funkcja Now Playing, która działa podobnie jak Shazam, tylko nie wymaga dodatkowej aplikacji. Mamy to wbudowane w system i nawet nie musimy włączać. Mikrofony urządzenia same wyłapują muzykę i wyświetlają nam wykonawcę i tytuł na wygaszonym ekranie z Always On Display i ekranie blokady. Android już od wersji 12 tworzony jest w oparciu o język projektowania Material You, który bogaty jest w różnego rodzaju kształty i wszechobecne akcenty kolorystyczne bazujące na kolorystyce naszej tapety. Stylistyka systemu jest bardzo czytelna i co najważniejsze spójna, panele są ładnie poukładane, najważniejsze opcje są łatwe do znalezienia, a całość działa szybko i płynnie. Z takiego systemu na prawdę przyjemnie korzysta się na co dzień. Przydatne bywają również obecne w różnych miejscach systemu funkcje AI pracujące w oparciu o model Google Gemini. Mamy tu Circle to Search dostępne po przytrzymaniu uchwytu nawigacyjnego, do tego chat Gemini wraz z funkcją Gemini Live, która pozwala na prowadzenie konwersacji głosowej ze sztuczną inteligencją.
Możemy tu doświadczyć czystego systemu, bez zbędnych, preinstalowanych aplikacji firm trzecich. Szybki i stabilny system, regularnie aktualizowany przez 7 lat. Google obiecuje 7 lat wsparcia aktualizacji do kolejnych wydań systemu Android wraz z aktualizacjami typu Pixel Drop i miesięcznymi poprawkami bezpieczeństwa. Google był pierwszym producentem smartfonów oferującym tak długie wsparcie, przebijając tym nawet Apple. Taki właśnie jest mój plan, używać Pixela 9 Pro XL aż do końca wsparcia w sierpniu 2031 roku. Ciekaw jestem jak urządzenie będzie się sprawować po tych 7 latach (o ile wcześniej nie zostanie zniszczone). Z pewnością w tak długim okresie użytkowania czekać go będzie gdzieś po drodze wymiana baterii, bądź nawet dwie.
Aparaty
Zestaw obiektywów Pixela 9 Pro XL ma się następująco:
- Główny: 1/1.31”; 50 Mpix; ƒ/1,68; 82°; OIS
- Szerokokątny: 1/2,55″; 48 Mpix; ƒ/1,7; 123°
- Teleobiektyw: 1/2,55″; 48 Mpix; Zoom optyczny x5; ƒ/2,8; 22°; OIS
- Frontowy: 42 Mpix; ƒ/2,2; 102°
Do tego mamy tu wielostrefowy czujnik LDAF oraz czujnik widma i migotania.
Obiektyw główny wydaje mi się momentami zbyt szeroki, do testów robiłem nim zdjęcia bez cyfrowego zoomu, ale prywatnie myślę, że zbliżenie x2 będzie u mnie najczęściej wykorzystywane na zmianę z teleobiektywem. Obiektyw szerokokątny najlepiej służył mi jako obiektyw macro, cieszy mnie możliwość tak bliskiego focusu, mam wrażenie, że jest to najbliższy poziom łapania ostrości, z jakim spotkałem się z obiektywem szerokokątnym, dzięki temu będzie można się pobawić możliwościami trybu macro gdy najdzie taka potrzeba.
Teleobiektywem robiłem najwięcej zdjęć, bo zawsze zdjęcia z teleobiektywu mają w sobie ten cinematic look, i tu było nie inaczej. Optyczne zbliżenie x5 daje już sporo fajnych możliwości, Google obiecuje nawet optyczną jakość w przypadku zoomu x10, a dalej możemy już przybliżać cyfrowo do x30 z pomocą funkcji Super Res Zoom. Choć podczas nagrywania filmów (niezależnie od ustawień) mamy do dyspozycji jedynie zoom cyfrowy x20. Skoro jesteśmy przy filmach to możemy je nagrywać w 10-bitowym HDR-rze, w rozdzielczości 1080p, 4K i nawet 8K, ale 8K dostaniemy jedynie z 30 klatkach na sekundę (co ciekawe opcja 24 fps też jest niedostępna), bez HDR-u i to przy włączonej funkcji Video Boost, która trafiła na Pixele rok od zapowiedzi. Funkcja Video Boost polega na tym, że uploadujemy film do chmury Google Photos, a tam film zostaje przetworzony na serwerach Google. Kiedy całość jest gotowa, możemy go pobrać w ulepszonej wersji. Ta sama funkcja jest w stanie zmienić nasze filmy nagrane w ciemnych warunkach oświetleniowych w filmy Night Sight. Sama funkcja Video Boost daje zaskakująco przyjemny rezultat, lepszy niż się tego spodziewałem, z kolei Night Sight Video nie jest w stanie za dużo wyciągnąć i ledwo byłem w stanie dostrzec jakąkolwiek różnicę w swoich nagraniach.
Zawsze podziwiałem w Pixelach ten image processing, dzięki któremu zdjęcia bardzo często wydają się być bardzo autentyczne i naturalne, nie ma tu sztucznego, usilnego wyostrzania, ani podbijania kolorów. Cieszy mnie obecność trybu Pro w aparacie, dobrze, że Google poszło po rozum do głowy i zaimplementowali go rok temu w swoich smartfonach, choć dalej dziwne, że dostępny jest on tylko w modelach Pro. Z roku na rok dostajemy coraz lepsze systemy autofocusu, ale niezależnie od automatycznych technologii, zdarzają się momenty, w których manualny suwak ostrości bywa niezastąpiony. W pojedynczych przypadkach sięgałem również do suwaka balansu bieli, sytuacje, które wymagały poprawy balansu bieli to może 1 na 1000 zdjęć. Coś co musiałem regulować bez zmiennie to ekspozycja, ale to nie przypadek Pixela, a praktycznie wszystkich smartfonów na rynku, odnoszę wrażenie, że z automatu wypluwają zbyt jasne foty, które nijak pod tym względem mają się do rzeczywistości.
Mam trochę mieszane uczucia, bo z jednej strony zdjęcia są świetne i w 90% przypadków zadowalają mnie one w pełni, ale z drugiej strony… Na prawdę nie wiele różnią się one względem tego co robiłem portem Gcama (aplikacji Google Camera / Pixel Camera z Google’owskim image processingiem) na swoim OnePlusie 7T Pro. Z pewnością mogę powiedzieć, że Google Pixel 9 Pro XL oferuje fotograficzne doznania godne flagowca z 2024, ale ta jakość nie odstaje już aż tak bardzo na tle konkurencji jak dawniej. Kiedyś Pixele pożerały fotograficznie konkurencję, ale z biegiem lat konkurencja nadrobiła braki, Pixele też się poprawiły, ale te granice już się powoli zacierają. Brakuje tu u Google jakiejś większej rewolucji, może jakiejś ogromnej matrycy, czy jeszcze mocniejszego zoomu, czegoś z czym dzisiaj szaleją Azjaci, ale to może dopiero za rok czy dwa…
Podsumowanie
Google Pixel 9 Pro XL to kompletny flagowiec ze świetnym oprogramowaniem, o które producent zadba przez długie 7 lat. Mamy tu pomocne funkcje AI, świetny aparat czy dobre głośniki. Pixel 9 Pro XL zaczyna się od 5399 zł za wersję 128 GB w oficjalnym sklepie Google Store. Nie jest to niska cena, ale dzięki długiemu wsparciu oprogramowania z pewnością bardziej będzie się opłacało kupić go później, gdy cena spadnie. Ja skorzystałem z okazji przedsprzedaży i mogłem w cenie 5799 zł kupić wersję 512 GB. Nie jest to smartfon, którego odeślę po testach, zapłaciłem za niego z prywatnej kieszeni i po 2,5 miesiąca z nim wiem, że tej decyzji nie żałuję. Oby służył mi jak najdłużej!
Ocena
Ocena-
Design i jakość wykonania10/10 Rewelacja
-
Wyświetlacz9/10 Świetnie
-
Oprogramowanie10/10 Rewelacja
-
Aparat10/10 Rewelacja
-
Akumulator7/10 Dobrze
-
Stosunek ceny do jakości8/10 Bardzo dobrze
Zalety
- Design
- Jakość wykonania
- Ekran
- Ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych
- Głośniki
- Android w wydaniu od Google
- 7 lat aktualizacji oprogramowania
- Aparat i jego funkcje
- IP68
Wady
- Brak ładowarki w zestawie
- Płaskie ramki urządzenia sprawiają wrażenie, że urządzenie jest znacznie większe kiedy je trzymamy
- SoC jest dość słabe na tle konkurencji
- Starsza wersja Bluetooth
- Pamięć UFS 3.1, a nie UFS 4.0